Goldman Sachs zwrócił uwagę, że w Czechach i na Węgrzech wzrosły ceny paliw. W Polsce natomiast nic takiego nie miało miejsca. Obserwacje potwierdzają dane Komisji Europejskiej i polscy analitycy, którzy przyznają, że „ceny są zaskakujące”. Posłowie opozycji mówią wprost, że palce we wszystkim macza upolityczniony Orlen.
Analitycy amerykańskiego banku Goldman Sachs zwrócili uwagę, że ceny na stacjach paliw w Polsce nie wzrosły, mimo podwyżki notowań ropy od początku lipca. Podwyżki zaobserwowali za to na stacjach paliw w Czechach i na Węgrzech.
„Sądzimy, że 12-proc. zwyżka cen ropy od początku lipca mogła stanowić w krótkim terminie ryzyko w górę dla odczytu inflacji, oddalając perspektywę jednocyfrowej inflacji. Jednak nie w Polsce. Dane o wysokiej częstotliwości sugerują, że ceny paliw w detalu w Polsce nie wzrosły, w przeciwieństwie do Czech i Węgier, gdzie mogą one mieć znaczące implikacje dla sierpniowych odczytów CPI” – czytamy w notatce analityków Goldman Sachs.
Warto dodać, że od połowy lipca do teraz złoty osłabił się wobec dolara, za którego kupujemy ropę, o ok. 5 proc., co również stoi w sprzeczności z nierynkowym zachowaniem cen paliw nad Wisłą.
Czy to oznacza, że tych cudów możemy się też spodziewać nad urną?