Do czego doprowadzi broń atomowa w rękach psychopatów w Rosji

Na szczęście Putin nie jest psychopatą i dopóki rosyjski arsenał jądrowy znajduje się w rękach ludzi, dopóty państwo polskie ma szanse przetrwania:

Co zrobi Rosja, gdyby pokonała Ukrainę? Prognozy są różnorakie. Pesymistyczne: zaatakuje któreś z państw NATO-wskich i stanie się to za półtora roku, za trzy, za dziesięć. Optymiści (by ich tak określić) uważają, że Federacja Rosyjska jest za słaba, by zdecydowała się pójść na wojnę z NATO. Wyrazicielem takiej opinii jest dowódca brytyjskich sił zbrojnych, szef Sztabu Obrony, admirał sir Tony Radakin. W wywiadzie dla brytyjskich mediów stwierdził: – Władimir Putin nie chce bezpośredniej wojny z NATO ani nie chce wojny nuklearnej… Wyraził też przekonanie, że Ukraina odeprze rosyjską agresję.

Władimir Putin

Admirał Radakin ocenił, że wybuch III wojny światowej nie jest bliski. Ostrzegł przed używaniem „nieprecyzyjnego języka”. Przekonywał, że sytuacja na świecie stała się po prostu „trochę bardziej niebezpieczna”. Wyraził jednak przekonanie, że jeśli kiedykolwiek pojawi się kolejne egzystencjalne zagrożenie, takie jak to, które kiedyś stanowiły nazistowskie Niemcy, brytyjskie społeczeństwo ponownie stanie na wysokości zadania.

– Myślę, że nasz naród ma tę dumę, ma to zaangażowanie…

Choć wojna na Ukrainie nie ma tej skali, sir Tony Radakin zwrócił uwagę na podobieństwa między działaniami aliantów przeciwko nazistom a wspólnymi działaniami krajów zachodnich na rzecz pomocy Ukrainie w walce z inwazją Rosji.

To wojna ekonomiczna. To wojna logistyczna. To wojna produkcji przemysłowej. To wojna woli politycznej. To wszystko po prostu dla przywrócenia pokoju mieszkańcom Ukrainy.

Ocenił, że mimo rozpoczętej przez Rosję ofensywy na obwód charkowski inwazja nadal jest fiaskiem.

– Rosja dokonuje taktycznych postępów na lądzie. Ale (…) jeśli cofniemy się do marca 2022 roku, Rosja zajmowała ok. 17 proc. terytorium Ukrainy. Dziś ma 11 procent…

Zapytany, czy jego zdaniem Ukraina zwycięży, Radakin odparł:

Jestem tego pewny. Do końca czerwca Rosja straci 500 tys. ludzi – zabitych i rannych. Minęło już 800 dni wojny, którą Putin przewidywał na trzy dni. To trudne dla Ukrainy, ale musimy utrzymać nasze wsparcie.

Wyraził też przekonanie, że Rosja nie dąży do bezpośredniej konfrontacji z NATO.

– Putin nie chce wojny z NATO. Putin nie chce wojny nuklearnej. Mamy ogromną przewagę liczebną ze względu na siłę NATO…

https://portalobronny.se.pl/geopolityka/putin-nie-chce-bezposredniej-wojny-z-nato-uwaza-szef-brytyjskiego-sztabu-obrony-aa-WKWo-2n88-g7Yz.html

Gorzej jeśli do władzy w Rosji dojdą prawdziwe potwory (psychopaci), tak jak niegdyś doszli do niej bolszewicy:

Wtedy scenariusz zdarzeń przedstawiony powyżej jest jak najbardziej realny:

Osobnicy psychopatyczni trzymają się na ogół z daleka od takich organizacji społecznych, gdzie panuje rozsądek i dyscyplina etyczna. Wszystkie one są bowiem wytworami tamtego im obcego świata ludzi normalnych. Pogardzają więc ich różnymi ideologiami, ale nader łatwo dostrzegają wszelkie ich braki. Kiedy jednak proces ponerycznego zwyrodnienia jakiegoś ludzkiego zrzeszenia jest już dostatecznie zaawansowany, dostrzegają to z prawie nieomylną wrażliwością. Powstaje bowiem środowisko, w którym będą mogli ukryć swoje braki, swoją odmienność i znaleźć swoisty modus vivendi, a może nawet zrealizować swoje marzenie młodości. Zaczynają więc przenikać w szeregi takiego ruchu, a udawanie szczerych jego wyznawców nie sprawia im trudności. Noszenie maski normalności i granie roli stało się przecież ich drugą naturą.
Ich zainteresowanie takim ruchem czy zrzeszeniem nie jest wyłącznie skutkiem ich egoizmu czy braku skrupułów moralnych. Są oni ludźmi faktycznie pokrzywdzonymi przez naturę i odpychanymi przez społeczeństwo. Dlatego ideologia krzywdy narodu lub klasy społecznej może wydawać się im bliska, budząc złudne nadzieje, że to wyzwoli i ich samych. Patologiczne motywy, które pojawiły się już w jakimś zrzeszeniu, wydają się im swojskie. Włączają się więc do takiego ruchu, który głosi rewolucję i wojnę z tamtym „niesprawiedliwym” a im obcym światem i znajdują w nim swoje role.
Początkowo pełnią w takim zrzeszeniu funkcje podrzędne, stają się sprawnymi wykonawcami poleceń przywódców szczególnie tam, gdzie trzeba czynić coś, co w innych ludziach budzi odrazę. Okazują się gorliwi i cyniczni, co budzi krytycyzm bardziej rozsądnych członków zrzeszenia. Znajdują jednak obrońców wśród tych, którzy już wcześniej przyczynili się do jego poneryzacji, a którym można schlebiać do czasu. Wspinają się więc po szczeblach organizacyjnych, zyskując wpływy i nawet mimo woli — naginają treść całego zrzeszenia do swojego odmiennego sposobu przeżywania. Tajemnicza choroba toczy już takie zrzeszenie od wewnątrz. Wyznawcy pierwotnej ideologii czują się coraz bardziej ograniczani i niszczeni przez siły, których natury nie rozumieją. Zaczynają walczyć z demonami, które wdzierają się do ich osobowości i w takim stanie popełniają błędy.
Mimo takich przemian, frakcja patologiczna ruchu rewolucyjnego pozostaje stale mniejszością. Tego faktu uwarunkowanego biologicznie nie może zmienić nawet propagandowe ogłoszenie się moralną większością, wyznawcami wspanialszej wersji ideologii i wodza — bolszewikami.
Odsuwana większość i te siły, które w swojej naiwności wyniosły takie zrzeszenie do władzy, zaczynają się buntować przeciw niej. W międzyczasie jednak, do takiego chorego już systemu społecznego włączają się dalsi nosiciele, przeważnie dziedzicznych, aberacji psychicznych. Dokonują oni dzieła ostatecznego przekształcenia treści takiego zrzeszenia tak, że staje się ona patologiczną karykaturą jego pierwotnej ideologii. Zostanie to dokonane pod coraz bardziej rosnącym wpływem osobników psychopatycznych i dzięki inspiratywnej roli psychopatii właściwej.
W końcu, w wyniku takich przeobrażeń, dochodzi do generalnej rozprawy z wyznawcami pierwotnej ideologii. Wtedy także wielu charakteropatów, szczególnie bardziej krytycznych lub paranoidalnych, zostanie odsuniętych w cień lub wykończonych. Dlatego krwawe zwycięstwo patologicznej mniejszości nad bardziej normalną większością takiego ruchu będziemy uważać za okres przełomowy, od którego utrwala się jego nowa natura. Dawne motywy ideologiczne i oparta na nich dwumowa będą służyć do ukrywania rzeczywistej treści zjawiska, już istotnie odmiennej.
Zwycięstwo takiego ruchu w drodze rewolucji, w imię haseł wolności, dobra ludu, sprawiedliwości społecznej i internacjonalizmu, może przynieść już tylko dalsze przekształcanie się tak powstałego systemu władzy w makrosocjalne zjawisko patologiczne. Pod taką władzą, zwykły człowiek zostanie uznany winnym tego, że nie urodził się psychopatą i godnym jedynie tego, aby pracować, walczyć i umierać dla dobra i w obronie systemu, którego natury już nie potrafi zrozumieć, ani niemoże nigdy uznać za swój.
Stopniowo coraz silniejsza sieć więzi osobników psychopatycznych zaczyna dominować i usuwać innych. Odsunięci zostają również ci, którzy odegrali istotną rolę we wstępnej poneryzacji ruchu lub w rewolucyjnym osiągnięciu władzy. Wyznawcy dawnej ideologii zostają bez skrupułów „spychani na pozycje kontrrewolucjonistów”. Potępia się ich teraz paramoralnie w imię nowych kryteriów, których jakości nie potrafią pojąć. Następuje więc gwałtowna selekcja negatywna pierwotnego zrzeszenia.
Ostatecznie ustala się inspiratywna rola psychopatii właściwej, która pozostanie charakterystyczna przez cały czas trwania takiego makrosocjalnego zjawiska patologicznego.
Całe życie krajów i dotkniętych takim zjawiskiem narodów zostaje podporządkowane odmiennym właściwościom psychicznym i przesycone swoistym sposobem przeżywania, a w szczególny sposób tworzywem psychopatii właściwej. Od tego także czasu, nazywanie takiego makrosocjalnego zjawiska patologicznego przy pomocy terminu wywodzącego się od pierwotnej ideologii ruchu, dzięki któremu ono się rozwinęło, traci sens i staje się błędem, który utrudnia zrozumienie zjawiska i tym samym skuteczną z nim walkę. Taki błąd, tylko z pozoru semantyczny, staje się, jak to już powiedziano, zwornikiem wszystkich innych błędów pojmowania i działania. Stawia to nas w pozycji intelektualnej bezsilności. Chroni to dalej patokrację, a potem jej spadkobierców przed tak niebezpieczną dla nich prawdą.
Dla tak powstałego systemu władzy, w którym niewielka patologiczna mniejszość przejęła brutalną kontrolę nad społeczeństwem ludzi normalnych, zaakceptowałem nazwę „patokracja”. Tak wybrana nazwa podkreśla przede wszystkim podstawową jakość omawianego zjawiska. Odróżnia go to od wielu możliwych ustrojów społecznych, w których dominuje natura ludzi normalnych i ich obyczaje i prawa. Usiłowania znalezienia terminu, który podkreślałby wraźniej psychopatologiczną jakość takiego systemu, a nawet przewodnią rolę psychopatii właściwej, nie dały nazwy poręcznej. Takie zacieśnienie zakresu znaczenia nazwy pozostawiłoby również poza jej zakresem niektóre dostrzeżone zjawiska, o których będzie jeszcze mowa. Tak więc wybrana nazwa wskazuje dostatecznie dobrze na to, że mamy do czynienia z makrosocjalnym zjawiskiem patologicznym, jak i na to, że ideologia, która go wciąż żywi i maskuje, albo jakaś inna co skrywała w dziejach jakąś inną patokrację, nie stanowi już jego treści istotnej. Taka nazwa wydaje się więc zgodna z wymaganiami semantologii. Ostatecznie o j e j akceptacji zadecydowała przypadkowo otrzymana informacja, że użył jej już wcześniej nieznany mi badacz węgierski. Odtąd także, różne ustroje społeczne, w których w jakiejkolwiek formie dominuje więź, struktura i obyczaj ludzi normalnych, będą nazywane — ustrojami człowieka normalnego.

Ponerologia polityczna – A. Łobaczewski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *