Jednym z celów ukraińskiego ataku na rosyjski obwód kurski było odciągnięcie Rosjan z frontu na Donbasie. Żołnierze, którzy walczą w różnych punktach tego frontu, mówią, że ten cel nie został przez Ukraińców osiągnięty. Opowiadają o ciężkiej sytuacji na pierwszych liniach. Przyznają jednak, że na razie Rosjanie odpuścili przynajmniej w dwóch kwestiach.
- Pokrowsk jest obecnie najważniejszym miastem dla utrzymania frontu z powodu sieci torów i dróg. Jednak system umocnień przed miastem żołnierze nazywają „kaszą”
- Rosjanie nie odpuszczają też innego ważnego miasta – Torecka. Na pokazywanych zdjęciach miasto przypomina Bachmut tuż przed jego upadkiem
- Żołnierze na kilku odcinkach frontu twierdzą, że ogromnym problemem jest brak personelu. Z trzydniowych zmian na pozycjach robią się dziesięciodniowe, bo obrońców nie ma kto zastąpić
- Plagą na wszystkich odcinkach stały się drony. — Czasami nie możesz wyjść z bunkra, żeby się wysikać, żeby już dron nad tobą nie wisiał — mówią ukraińscy żołnierze
- Jednym z nielicznych pozytywów jest mniejsza liczba bomb lotniczych KAB i FAB. Żołnierze mają na to proste wyjaśnienie
Ukraiński atak na obwód kurski miał kilka celów. Jednym z nich było zdestabilizowanie Rosji na jej obszarze i tym samym uzyskanie skutecznego narzędzia w ewentualnych negocjacjach z Moskwą.
Nie mniej ważna była jednak próba odciągnięcia w ten sposób części rosyjskich wojsk z frontu na Donbasie i w ten sposób ulżenie ukraińskim obrońcom w wielu punktach, w których sytuacja jest krytyczna. Z relacji żołnierzy walczących w różnych rejonach donbaskiego frontu wynika, że ten cel nie został osiągnięty.