„Konwój World Central Kitchen był konwojem uzgodnionym z Izraelem. Miał trasę uzgodnioną z izraelskimi władzami. Konwój poruszał się po tzw. strefie zdemilitaryzowanej. Każdy samochód miał wyraźne oznakowanie, że jest transportem pomocy humanitarnej. To, co jest kluczowe i co należy poruszyć to dlaczego akurat WCK znalazło się w Strefie Gazy? To między innymi wynik ograniczenia działalności agendy ONZ UNRWA. Po tym WCK stało się głównym dostawcą doraźnej pomocy humanitarnej w Strefie Gazy” – mówi w wywiadzie dla Defence24.pl Sara Nowacka, analityczka Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych specjalizująca się w krajach arabskich.
Michał Bruszewski: Atak na konwój humanitarny w Strefie Gazy był przypadkowy?
Sara Nowacka (PISM): Izrael tak twierdzi. Że nie było to umyślne. Wszelkie dowody, które pokazują dziennikarze śledczy, posługujący się OSINT-owymi technikami, wskazują na to, że ta narracja jest trudna do utrzymania. Ataki przeprowadzono w odstępach czasowych, decyzje o zaatakowaniu trzech samochodów, każdego z osobno podejmowano oddzielnie. Pomiędzy tym wszystkim był czas na przeniesienie ofiar z jednego samochodu do drugiego, a potem do trzeciego. Odległość między pojazdami była dosyć duża. Nie dziwi, że w komunikatach polskiego rządu zobaczyliśmy ostrzejszy język, ponieważ zginął nasz rodak, nasz obywatel. Był wolontariuszem. Izrael cały czas niestety widzi takie sytuacje jako realizację swojego prawa do samoobrony. Izrael twierdzi, że w konwoju był członek Hamasu.
Śmierć wolontariuszy, w tym Damiana, wstrząśnie światem i zmieni politykę Izraela?
Widziałam poprzednie podobne sytuacje, które nic nie zmieniły, więc z dużą dozą sceptycyzmu podchodzę z nadziejami, że coś to zmieni. W tym wypadku jednak zaatakowano wolontariuszy dużej i legalnie działającej organizacji humanitarnej, więc to rezonuje.
Na pewno poruszyło opinię publiczną w Polsce
Z pewnością, dla polskiego odbiorcy to, że zginął nasz rodak, na pewno jest wstrząsem. W Strefie Gazy dzieją się takie rzeczy, ale Polska teraz się o tym przekonała, jak wygląda tam sytuacja. To tragiczne wydarzenie może wpłynąć na sposób komunikacji izraelskiej armii z międzynarodową opinią publiczną. Jeszcze większe prawdopodobieństwo, że korekcie ulegnie sposób komunikacji strony izraelskiej z polskimi władzami. Retoryka, że Izrael się tylko broni jest coraz mniej wiarygodna.
Konwój Damiana był zgłoszony?
Konwój World Central Kitchen był konwojem uzgodnionym z Izraelem. Miał trasę uzgodnioną z izraelskimi władzami. Konwój poruszał się po tzw. strefie zdemilitaryzowanej. Każdy samochód miał wyraźne oznakowanie, że jest transportem pomocy humanitarnej. To, co jest kluczowe i co należy poruszyć to, dlaczego akurat WCK znalazło się w Strefie Gazy? To między innymi wynik ograniczenia działalności agendy ONZ UNRWA. Po tym WCK stało się głównym dostawcą doraźnej pomocy humanitarnej w Strefie Gazy. Była to jedyna organizacja, która dostarczała pomoc drogą morską z Cypru. To, co się wydarzyło, doprowadziło do tego, że ta organizacja musiała się z tego wycofać. Na ten moment każdy kolejny transport WCK został anulowany, a statki zawrócono.
To jak dostarczyć tam pomoc humanitarną?
Inne kanały są w zasadzie zablokowane. Wjazd od strony Izraela jest niemożliwy. Izrael nie wpuszcza nawet dziennikarzy do Strefy. Od drugiej strony jest przejście w Rafah, przejście z Egiptem, które w teorii jest otwarte dla pomocy humanitarnej, ale przecież to jedno jedyne otwarte przejście, więc ono też ma swoje ograniczenia logistyczne. Gęstość transportu jest ograniczona. Usprawiedliwiona jest ścisła kontrola, ale w praktyce też spowalnia cały proces przedostania się do Strefy Gazy. Dlatego są państwa, które zdecydowały się zrzucać pomoc humanitarną drogą lotniczą. Robi to m.in. Jordania i USA. Wydaje się to absurdalne, bo są to kraje będące w dobrych relacjach z Izraelem, mają oficjalne relacje dyplomatyczne, współpracują w zakresie bezpieczeństwa, a nie mogą przerzucić pomocy drogą lądową, skoro wybierają zrzucanie jej na spadochronach. UNRWA została zmarginalizowana, w to miejsce weszła WCK, ale teraz się wycofała, więc zobaczymy, co będzie w przyszłości. Jest to alarmujące pytanie, jak mieszkańcy Strefy Gazy będą zaopatrywani w żywność? Od wielu tygodni głodują. Głód stanie się powszechnym zjawiskiem w Strefie Gazy. Być może kraje, które finansowały UNRWA, zdecydują się na alternatywną formę pomocy.
WCK to organizacja międzynarodowa wspierana przez znane osoby. Tak jak są Lekarze bez Granic, tak WCK można trochę nazwać Kucharzami bez Granic. Czy fakt, że to międzynarodowa organizacja spowoduje, że wpłynie to na władze Izraela?
Nie przesądzałabym, że to wpłynie na Izrael. Co prawda rządzący Likud jest oceniany jako radykalnie konserwatywny, ale wypowiedzi polityków Likudu są jeszcze w granicach normy. Gorzej jest z koalicjantami Netanjahu, którzy dążą do konfrontacji. To są prawicowi ekstremiści. Trudno mi sobie wyobrazić wydarzenie, które zmieniłoby ich perspektywę na Palestynę. Wydaje mi się, że nie zmienią zdania. Mówią o Palestyńczykach jako o „zwierzętach” i że trzeba ich „wygnać” ze Strefy Gazy. Pytanie o USA. Widać, że Waszyngton jest coraz bardziej sfrustrowany przedłużającymi się walkami w Gazie. Izrael został ostatnio skrytykowany za atak na irańską placówkę w Damaszku, w Syrii. Amerykanie obawiają się ryzyka eskalacji na cały region. Na Bliskim Wschodzie są amerykańscy żołnierze i stanowią cel odwetu Iranu. Była próba USA rezolucji dotyczącej zawieszenia broni w Strefie Gazy. To pierwszy raz, kiedy sformalizowano słowa „zawieszenie broni” odnośnie walk o Strefę. Pierwsze miesiące operacji Żelazne Miecze to uważanie na słowa ze strony amerykańskiej administracji. To się zmieniło. W Europie krytyka Izraela się nasila. W social mediach widzimy coraz więcej efektów walk w Strefie Gazy. To jest porażające. W Strefie Gazy zginęło 33 tys. ludzi. Nieprzypadkowo pojawiają się więc głosy w samym Izraelu do wcześniejszych wyborów, otwarcia drogi do zmiany władzy.
To wojna Izraela, która ma wiele frontów. Libański, a raczej hezbollahowski na północy, syryjski – a precyzyjniej syryjsko-irański na północnym wschodzie, walki z Hamasem na południu w Strefie Gazy, a oprócz tego skomplikowane relacje z Jordanią oraz Egiptem. Czy to skończy się kolejną wielką wojną na Bliskim Wschodzie?
To pełzająca eskalacja. Te fronty to są miejsca, gdzie aktywnie działają powiązane z Iranem organizacje terrorystyczne i grupy paramilitarne. Częścią ich agendy jest likwidacja Izraela i zwalczanie amerykańskich wpływów w regionie. Jednocześnie są to fronty, w których uczestnicy nie do końca chcą zwiększenia intensywności walk. Przykładem jest Liban i Hezbollah. Spójrzmy na przemówienia Hasana Nasrallaha. On przyjmuje taki język, w którym krytykuje Izrael i wspiera Hamas, ale jednocześnie podkreśla, że Hezbollah to odrębna organizacja i sama o sobie decyduje – czytajmy, nie do końca chce się w pełni włączyć do wojny. Mają świadomość, że USA to zbyt duży przeciwnik, by sprowokować amerykańskie odwetowe działania. Hezbollahowi łatwo przychodzi usprawiedliwianie się za mniejsze zaangażowanie w wojnę tym, że nie chcą iść na otwartą konfrontację z USA. Nie chcą, by Izrael wkroczył do Libanu, co już miało miejsce w historii. Hezbollah ma silną pozycję w libańskiej polityce, a wojna może to wywrócić, utracić elektorat, stracić wpływy. Ale sytuacja na Bliskim Wschodzie jest sytuacją na ostrzu noża. Nie pokusiłabym się o zdecydowane stwierdzenie, że nie wybuchnie tam duża wojna na obszarze regionu.
Bardzo dziękuję za rozmowę
https://defence24.pl/geopolityka/sara-nowacka-pism-glod-w-strefie-gazy-stal-sie-powszechny