Węże w garniturach: wielu dziennikarzy radia RMF FM swoją pracę przypłaciło załamaniami nerwowymi i depresją

Brzmi znajomo, objawy wskazują na kontakt ze zmienionym patologicznie tworzywem psychicznym i anomalie natury dziedzicznej:

Nasi rozmówcy, byli i obecni pracownicy RMF FM, wskazują jednak, że problem nie dotyczy tylko Balawajdera, ale też Tadeusza Sołtysa, prezesa stacji. Wielu dziennikarzy radia swoją pracę przypłaciło załamaniami nerwowymi i depresją. Niektórzy do dziś chodzą na terapię i leczą się farmakologicznie.

Ich relacje o tym, co działo się wewnątrz, zwłaszcza w krakowskim oddziale na słynnym Kopcu, są wstrząsające.

https://wiadomosci.onet.pl/kraj/szokujace-kulisy-pracy-w-rmf-fm-ujawniamy-relacje-pracownikow/4lk8m5m

Rozmówcy Onetu wskazują, że przemoc słowna była w redakcji na porządku dziennym, wręcz była normalnym stylem pracy. Pracownik newsroomu RMF FM mówi: – Chodziło o wyżycie się na podwładnym. Kiedyś Balawajder wytłumaczył mi to w przypływie szczerości. Powiedział, że „on też dostaje zj*bki i musi się na kimś wyżyć”. Poradził, że ja też mogę się na kimś wyładować. Podał konkretne nazwiska.

Wielu z nas twierdzi, że Balawajder zachowuje się jak mąż psychopata, który przez tydzień bije swoją żonę, a przez kolejny tydzień jest wzorowym mężem. Tak wygląda praca w RMF – stwierdza Anna.

Dziennikarz Piotr zaznacza, że „Marek o wiele bardziej preferował metodę kija niż marchewki”. – Na krótką metę to dawało rezultaty, ale ile razy możesz słyszeć od szefa, że „wyp***doli cię z roboty” albo że „jak ci się nie podoba, to na twoje miejsce jest kolejka chętnych”? – pyta retorycznie.

Problemem była też sytuacja, gdy ktoś decydował się na odejście ze stacji. Adam, były reporter wspomina: – Gdy złożyłem wypowiedzenie, spotkałem się z Markiem, Blanką Baranowską i prezesem Sołtysem. Początkowo Sołtys był supermiły i próbował przekonać mnie, żebym został dłużej, bo miałem tylko miesiąc wypowiedzenia. Wymagało to dogadania się z nowym pracodawcą. Gdy nie dałem się przekonać, machnął ręką i rzucił tylko: „nie to nie, nie będziemy tu nikomu z innych stacji robić loda”.

Byli pracownicy RMF FM przyznają, że najbardziej obawiali się poranków. Tzw. poranne raporty wspominają jako „festiwal upokarzania”. – Wciąż myślałem o tym, co będzie się działo o siódmej rano, kiedy odbywały się tzw. raporty, na których trzeba było zaproponować minimum pięć tematów. Jeśli Marek miał dobry humor, to moje pomysły często przechodziły, ale zdarzało się, że słyszałem jedynie: „Te tematy są ch***we”, albo „Jeśli chcesz tu jeszcze pracować, to zgłoś pięć innych tematów” – mówi Tomek.

Co ciekawe, mimo zarzutów, podwładni Marka Balawajdera opisują go jako znakomitego dziennikarza i sprawnego organizatora, który jednak „zawsze był tak skupiony na celu, iż nie zauważał, że po drodze krzywdzi ludzi”.

Dlaczego dziennikarze zdecydowali się opowiedzieć o postawie dyrektora? Iskrą na prochu było spotkanie w warszawskiej siedzibie radia w kwietniu 2023 r. – Krzysiek Berenda (szef warszawskiego oddziału) zapowiedział, że Balawajder i Sołtys przyjadą do Warszawy, żeby „rozdać trochę pieniędzy” i „porozmawiać o przyszłości”. Obiecanych podwyżek nie było, a „rozmowa o przyszłości” polegała na tym, że panowie siedzieli w salce dla gości, kopcili e-papierosy i zapraszali każdego po kolei. Każdy z nas przez kilkadziesiąt minut dostawał tam regularny wp***dol. Wychodziliśmy z przekonaniem, że do niczego się nadajemy i wszystko robimy źle, chociaż wyniki przemawiały za nami – opowiada Michał.

Z kolei Tomek relacjonuje, że „wyglądało to tak, że szefowie rozsiadali się jak mafiozi w salce dla gości, palili e-papierosy i mieszali z błotem kolejne osoby. W ich zarzutach nigdy nie było nic merytorycznego”.

Obok Marka Balawajdera, rozmówcy Onetu narzekają też na Tadeusza Sołtysa. – Gdy wychodzi ze swojego gabinetu i przechadza się po newsroomie, wszyscy milczą i wbijają wzrok w monitory, żeby czymś nie podpaść – twierdzi informator portalu.

– Na początku mojej pracy w RMF zostałam wezwana do gabinetu Sołtysa. Siedział przy biurku i palił papierosa. Nie zdejmując nóg z biurka, zapytał: „Czy wie pani, kim ja jestem?”. Gdy odpowiedziałam, że prezesem, kiwnął głową i zadał następne pytanie: „a czy wie pani, jakie programy prowadziłem?”. Na to pytanie nie znałam odpowiedzi. Sołtys stwierdził, że w takim razie „ch**a wiem o tym radiu” i na tym zakończył audiencję – opowiada z kolei Aneta.

https://dorzeczy.pl/kraj/566118/mobbing-w-rmf-fm-szokujace-relacje-dziennikarzy.html

Opracowania (popularno)naukowe o oddziaływaniu węży:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *