Mówi o „sojuszu na setki lat” z żydobanderowcami którzy chcą setek milionów zielonych odszkodowania za zatrzymywanie szkodliwych dla zdrowia obywateli RP pestycydów na granicy
Nie mam wątpliwości, że spór o dostarczanie zboża z Ukrainy na polski rynek jest absolutnie odpryskowym wycinkiem całości relacji polsko-ukraińskiej. Nie wierzę w to, że w normalnych warunkach może na nie wpłynąć w sposób istotny – przekonywał.
https://www.rp.pl/dyplomacja/art39151501-andrzej-duda-lagodzi-konflikt-z-ukraina-mowi-o-sojuszu-na-setki-lat
Czyżby Duda miał syndrom sztokholmski a może ta spolegliwa w stosunku do mafii z Ukrainy wypowiedź powodowana jest przynależnością do tej samej sekty co Żełenski?
W tej sekcie wszyscy myślą, że należą do tej samej rasy, narodu wybranego, który został wybrany do rządzenia masami:
Dalej prezydent bardziej szczegółowo opisał kwestie pochodzenia. Stwierdził, że to nie jest „kwestia narodowa”, ale chodzi o to, „co jest w sercu człowieka”. – To nie jest kwestia krwi. Jeżeli ktoś pyta o krew, to ja się często uśmiecham i mówię: to mi pokażcie Polaka, który jest w stanie na sto procent powiedzieć, że nie ma w swojej krwi nawet najmniejszej domieszki krwi żydowskiej po tysiącu lat wspólnej historii – kontynuował.
Duda przyznał też, że nie jest w stanie w swojej rodzinie „stwierdzić w sposób jednoznaczny krwi żydowskiej”. – Nie jestem w stanie, bo nie mamy takich źródeł historycznych. Ale czy ja jestem pewien? Tylko matka jest pewna – tłumaczył prezydent.
Niektórzy zaczęli drążyć temat w sieci. Nie brakuje sugestii, że w rzeczywistości prezydent nie wie, kto jest jego ojcem.
https://natemat.pl/296177,andrzej-duda-o-zydowskiej-krwi-dziwne-slowa-prezydenta-o-pochodzeniu
Ta władza, nie tylko w Polsce, żyje w świecie urojeń o swojej semityczności i przynależności do niej: