Tyle wiz zdaniem posłów PO Jana Grabca i Marcina Kierwińskiego wydała Polska dla migrantów z krajów Afryki i Bliskiego Wschodu. Do Ministerstwa Spraw Zagranicznych wkroczyli agenci CBA, których zadaniem było uważne przyjrzenie się pośrednictwu wizowemu. Sprawa wyszła na jaw m.in. dzięki europejskiemu śledztwu.
Aferę wizową dokładnie opisała „Gazeta Wyborcza„. Polskie śledztwo jest częścią europejskiego, które ma za zadania prześwietlić działalność indyjskiej spółki VFS Global, pośrednika w zdobywaniu wiz. Trzeba im zapłacić od 500 do 800 euro za wizę. Z kolei „Rzeczpospolita” poinformowała, że cudzoziemcy płacili nawet 5 tys. dolarów za polską wizę (firmy pośredników blokowały miejsca w kolejce).
Z doniesień wynika, że CBA wręcz zostało zmuszone przez europejskich partnerów do działania, które polegało m.in. na przesłuchaniu całego kierownictwa departamentu konsularnego MSZ i zabezpieczenia nośników danych oraz sprzętu z biura wiceministra Piotra Wawrzyka. Warto wspomnieć, że jeszcze tego samego dnia premier Mateusz Morawiecki zdymisjonował go. Został także wykreślony z list wyborczych PiS.
Śledczy na celownik wzięli głównie Centrum Decyzji Wizowych w Łodzi, które współpracowało z wymienionym indyjskim pośrednikiem na mocy kontraktu na pośrednictwo wizowe. W praktyce VFS Global było „monopolistą” w składaniu wniosków, korzystając przy pomocy botów – twierdzi „Gazeta Wyborcza„. Ci, którzy usiłowali zrobić to samodzielnie i ponieśli klęskę, mieli otrzymywać wiadomości od pracowników VFS.
Nie ma się czym przejmować znając ich natury, wpuścili samych inżynierów i lekarzy: